poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział XVII


Obudził mnie zimny powiew powietrza, który dobiegał z otwartego okna. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki, zaczynając jak zwykle od zobaczenia się w lustrze. Wow. Rozwalone włosy, podkrążone oczy, do tego rozmazany makijaż. Jednym słowem wyglądałam okropnie. Wzięłam relaksujący prysznic i przebrałam się w białą bluzkę , czarne rurki, a na to zarzuciłam czerwoną bejsbolówke, na nogi nałożyłam czarne koturny. Włosy spięłam w wysoką kitkę, dodałam kilka spinek i zrobiłam lekki makijaż. Tona pudru na twarz, i po workach pod oczami nie ma śladu. Wczorajsza impreza z The Wanted się udziela. Pomimo tego że wypiłam...sporą ilość alkoholu, pamiętam każdy szczegół tej imprezy . Chłopcy są na prawdę mili , cieszę się, że ich poznałam. Szkoda, że Alex nie daży ich taką sympatią jak ja. Dlatego ją okłamałam. Pewnie powiedziałaby Zayn'owi, a wtedy miałabym jednym słowem przejebane.  To nie tak, że jej nie ufam. Ufam jej, po prostu ominęłam ten jeden nic nie znaczący szczegół. Jakby nigdy nic zeszłam do kuchni, gdzie czekał na mnie Malik z ciepłą kawą i goframi na talerzu. Dobrze, że mam dziś lekcje dopiero na 14. 
- Przepraszam, powinnem Ci bardziej ufać.. - szepnął od razu.
- To ja przepraszam. - powiedziałam, pocałowałam go lekko i usiadłam do śniadania, popijając kawe. Przejrzałam jeszcze raz wszystkie notatki i byłam gotowa na dzisiejszy nudny dzień w szkole.
- Twoja nauczycielka dzwoniła i mówiła, że nie musisz iść dziś do szkoły, bo zachorowała. - powiedział, a ja podziękowałam za to Bogu w myślach, ale nie okazałam tego po sobie.
- Aha, no okej. Czyli dzisiejszy dom spędze w domu. - uśmiechnęłam się nikle.
- No, spędzisz go z Alex bo my za godzinę mamy próbe, a potem jeszcze jakieś podpisywanie płyt czy coś. - wzruszył ramionami. No zajebiście. Nie idę do szkoły, cały dzień wolny , a ja nie mogę go spędzić ze swoim chłopakiem. No, ale cóż. Wiedziałam na co się piszę. Dokończyłam jeszcze śniadanie, a chłopcy musieli już wychodzić. Pożegnałam się z wszystkimi, podobnie jak Alex, która kilka minut wcześniej zeszła na dół. 
- Dlaczego mnie okłamałaś ? - spytała gdy chłopacy wyszli, siadając na kanapie.
- Ja ? W jakiej sprawie ? - spojrzałam na nią dziwnie, chociaż dobrze wiedziałam o co chodzi.  - Nie kłam, Nika. Wiem, że byłaś wczoraj u Tom'a .. - spojrzała na mnie, przeskakując kanały w telewizorze.
- No byłam, i co z tego? - wzruszyłam ramionami.
- Nic, ale nie musiałaś mnie okłamywać. - westchnęła cicho.
- Właśnie, że musiałam. - warknęłam. - Widzę, że go nie lubisz i pewnie powiedziałabyś to Malikowi, żeby się zemścić za tą sprawe z Niall'em ! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju mojego i mulata. Co mi kurwa odbiło ?! Nie myśle tak ! Dlaczego to powiedziałam ? Nie wiem. Po chwili zeszłam na dół, by przeprosić przyjaciółkę za swoje zachowanie, ale jej już nie było w domu. No więc zostałam sama. Wzięłam kurtke i wolnym krokiem ruszyłam prosto przed siebie, bez konkretnego celu mojej '' wyprawy '' . Zobaczyłam przed sobą Max'a . Kolegę z zespołu Tom'a . Pomachał do mnie radośnie i poszedł w moją strone. Polubiłam go, tak jak wszystkich kolegów Parker'a . 
- Hej Nika! - pocałował mnie w policzek na powitanie.
- No hej. - uśmiechnęłam się lekko. - Jak tam?
- A wszystko okej, a u Ciebie ? Nie w szkole? - spytał z uśmiechem.
- No jakoś nie, odwołali nam zajęcia bo profesorka się rozchorowała, wiesz..ta pogoda. - spojrzałam w niebo i jak na złość zaczął padać śnieg. - Chodź. - George pociągnął mnie za rękę do ciepłego miejsca zwanego kawiarnią. Zamówiliśmy sobie gorącą czekoladę i rozmawialiśmy śmiejąc się przy tym głośno. Spojrzałam na wyświetlacz komórki i postanowiłam wrócić do domu, bo robiło się późno, a nikt tak na prawdę nie wie czy chłopacy wrócą o 18 czy też o 22, w każdym razie wolę być w domu gdy przyjadą. Chłopak odprowadził mnie pod sam dom. Pożegnałam się z nim i od razu weszłam na górę, gdyż na dworze za ciepło nie było. Chłopacy jeszcze nie wrócili, natomiast Alex tak.
- Przepraszam Cie ... - szepnęłam na wejściu. - Nie chciałam tego powiedzieć. - dodałam. 
- Ale powiedziałaś. - warknęła odwracając się do mnie plecami.
- Wybacz mi.. - szepnęłam i stanęłam za nią. - Nie wiem co mi strzeliło, wiesz przecież , że tak nie myśle. - westchnęłam cicho.
- No właśnie nie wiem. - powiedziała oschle. 
- Alex no! Nie chciałam ! - przełknęłam nerwowo ślinę.
- Spierdalaj. - warknęła.
- No, Alex ! Nie chciałam tego powiedzieć, proszę Cie.. - w tym momencie do domu weszła Gabi. Ona już tu mieszka czy jak ?! Chyba się puka, skoro nie jest w swoim domu. Odchrząknęłam cicho, a dziewczyna obróciła się w naszą strone. Posłałam jej słodki uśmiesze.
- Puka się. - przechyliłam głowę w bok.
- Przepraszam. Jest Harry ? - spytała, a we mnie zaczęło się gotować. Czemu ? Nie mam pojęcia . 
- Będą wieczorem, ale mówił że nie chce Cie widzieć. - odpowiedziała za mnie Alex, a ja tylko posłałam jej pytające spojrzenie.
- Co ? Jak to? - spytała dziewczyna widocznie zdziwiona.
- Po prostu. - wzruszyłyśmy ramionami. - A teraz możesz wyjść ? - spojrzałam na drzwi, a ona nic już nie mówiąc opuściła nasz dom.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Oj przestań. Widzę, że nie trawisz tej dziewczyny, więc nic się nie stanie jak się troszczke pokłóci z Hazzą. - uśmiechnęła się złowieszczo. 
- Haha, okej? Wybaczysz ? - spojrzałam na nią już bardziej wyluzowana słodkimi oczkami.
- No pewnie. - zaśmiała się i mnie przytuliła. Rozległ się dzwonek do drzwi . No tak, pewnie chłopacy zapomnieli kluczy, ale zaraz...przecież​ my nie zakluczyłyśmy. Spojrzałam z lekkim przerażeniem na przyjaciółke. Haha, jestem śmieszna. Boje się jak ktoś dzwoni do drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć, przed sobą zobaczyłam nikogo innego jak Tom'a Parker'a .
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko.
- Chłopcy w domu? - spytał na wejściu.
- Nie, ale Alex tak, po co przyszedłeś ? - spytałam niezbyt miło.
- Woow, to już nie mogę odwiedzić swojej przyjaciółki? - na jego twarzy pojawił się grymas.
- Możesz, pewnie, że możesz, ale przecież widzieliśmy się wczoraj. - zaśmiałam się.
- Każda chwila spędzona bez Ciebie jest straconą. - uśmiechnął się słodko, a ja zobaczyłam na schodach 5 dobrze znanych mi chłopaków.
- Będą kłopoty. - pomyślałam sobie. 
- Tom !? Nika ! Co on tu robi ?! - Louis posłał mi złowieszcze spojrzenie.
- No chyba stoję. - odpowiedział za mnie Parker.
- Wypierdalaj z tąd. - Malik wskazał na drzwi, a Tom bez zbędnych sporów wykonał jego polecenie i posłał mi nieme '' Zadzwonie '' . Weszliśmy w szóstkę do domu a chłopcy od razu zamęczyli mnie pytaniami. 
- Przyszedł pogadać ! - wykrzyknęłam wkurzona już tymi ciągłymi oskarżeniami.
- Zostawcie ją. - bronił mnie Zayn. - przecież nic złego nie zrobiła... - dokończył.
- No właśnie ! - odpowiedziałam.
- W sumie masz racje. - wzruszyli ramionami. - Przepraszamy. - powiedzieli równo, a ja tylko uśmiechnęłam się do nich lekko i razem z Malikiem poszliśmy do swojego pokoju, gdyż było już po 21, a jutro miałam na 8. Przeglądneliśmy razem twittera, i poszliśmy spać.

Rano obudził mnie budzik. Całkiem wypoczęta zwlokłam się z łóżka. Malika już nie było obok mnie, zdziwiło mnie to, bo to zawsze on spał najdłużej z nas wszystkich. Nie przejęłam się tym zbytnio i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam poranną toaletę. Ubrałam się w czarną obciągniętą bluzkę z motywem czaszki, białe rurki i kozaki na wysokim obcasie. Włosy zaczesałam w roztrzepanego koczka, pomalowałam oczy tuszem i lekko czarnym cieniem. Gotowa zeszłam na dół. Już od schodów było czuć zapach przepysznych naleśników. Specjał Malika. Z szerokim uśmiechem weszłam do kuchni, witając się z ukochanym całusem w usta. 
- Kawa i naleśniki dla mojej inteligentnej dziewczyny. - uśmiechnął się lekko i postawił przede mną pyszny posiłek.
- Mmm, za co to wszystko ? - spojrzałam na niego popijając kawę.
- Za nic. - wzruszył ramionami. - Za to, że jesteś . Kocham Cie. - uśmiechnął się promiennie.
- Ja Ciebie też. - odwzajemniłam uśmiech i po skończonym śniadaniu odstawiłam talerz i kubek do zmywarki. Spakowałam potrzebne rzeczy, nałożyłam moją cieplutką kamizelkę, a na to kurtkę i razem z Zayn'em wyszliśmy. Chłopak odwiózł mnie pod samą szkołę i obiecał, że odbierze mnie punktualnie po skończonych zajęciach, bo chce mnie gdzieś zabrać. Przez cały czas nie mogłam się skupić i myślałam, gdzie mój ukochany chce mnie zabrać, ale profesor, gdy zobaczyła, że doskonale znam materiał dała mi spokój.Gdy zabrzmiał ostatni już dzwonek, cała szczęśliwa ruszyłam na parking przed szkołą i wyszukiwałam mulata. Od razu go znalazłam. Wyróżniał się w tłumie, więc nie miałam z tym większego problemu. Stał tyłem więc objęłam go , a on odskoczył przestraszony, na co tylko parsknęłam śmiechem. Rozbawieni wsiedliśmy do auta. Cały czas próbowałam z niego wyciągnąć to gdzie mnie zabiera, ale jakoś nie chciał mi nic powiedzieć. Po pół godzinnej jeździe dojechaliśmy do drewnianego domku na łące. Spojrzałam na niego pytająco, na co on się tylko uśmiechnął i otworzył przede mną drzwi. To co tam ujrzałam...istne​ cudo. Studio nagraniowe. Prywatne studio nagraniowe One Direction.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? - spytałam, gdy ogarnęłam swoje podekscytowanie.​
- Chcę żebyś zobaczyła jak to jest..pięknie śpiewasz, więc dlaczego nie miałabyś nagrać czegoś w profesjonalnym studiu?
- O Boże. - zakryłam usta dłońmy i rzuciłam się na chłopaka. - Jesteś cudowny.
- No wiem. - zaśmiał się cicho i wprowadził mnie do osobnego pomieszczenia gdzie znajdowały się mikrofony i inne potrzebne sprzęty. Nie krępowałam się. Nałożyłam słuchawki, a chłopak włączył moją ulubioną piosenke Taylor Swift. Śpiewałam z uczuciem, ciągle patrząc na mojego ukochanego i uśmiechając się czule. Przy Harrym nigdy się tak nie czułam. Mam motylki w brzuchu, czuje, że Zayn to ten jeden jedyny. Po skończonym utworze uśmiechnęłam się lekko w kierunku mulata i wyszłam z pomieszczenia, a on odrazu mocno mnie przytulił.
- Byłaś świetna. - szepnął mi na ucho.
- Oj przestań. - wyswobodziłam się z jego uścisku. - Pokaż mi. - uśmiechnęłam się słodko . Chłopak wysłuchał mojej prośby i zajęliśmy miejsca na krzesełkach. Zayn włączył płytę a ja wsłuchiwałam się dokładnie i starałam się wyłonić każdy, nawet najmniejszy fałsz. 
- Jest okej, ale nie waż się nikomu tego pokazywać ! - pogroziłam mu palcem co w tej chwili musiało wyglądać prze komicznie.
- No nie wiem, nie wiem. A co będę z tego miał? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Moją wdzięczność ? - zaśmiałam się a on tylko pokręcił głową, pociągnęłam go za rękę i wtuleni w siebie wróciliśmy do auta. Nawet się nie spostrzegliśmy, że była już 21 . Jutro piątek. Oficjalny początek weekendu i ...urodziny Malika ! Nie mam prezentu ! Jutro mam do szkoły na 7 i do 12 , napewno dam radę jeszcze coś wykombinować. Wróciliśmy do domu po dniu pełnym wrażeń i od razu poszliśmy spać.

Zwlokłam się powoli z łóżka i nie chcąc obudzić Zayn'a poszłam do łazienki. Wzięłam relaksujący, ale szybki prysznic. Przebrałam się w białą bluzkę z kotem, granatowe rurki i czarne szpilki. Na całość nałożyłam czerwoną bejsbolówke. Wysokie szpilki na śnieg to może nie za dobry pomysł, ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół. Tym razem nie spał już Liam.
- Hej, a ty nie śpisz? - przywitałam się z chłopakiem całusem w policzek.
- No jakoś nie mogłem. - wzruszył ramionami . - Proszę. - skinął głową na miskę płatków.
- A dziękuje. - uśmiechnęłam się lekko i szybko zjadłam posiłek, wiedziałam, że coś kombinuje. 
- Zawiozę Cię. - powiedział, gdy zobaczył, że szykuję się do wyjścia. 
- Okej? - nie spierałam się, nałożyłam tylko kurtkę i oboje wyszliśmy z domu. Weszliśmy do auta.
- Słuchaj, robimy dziś imprezę niespodziankę dla Malik'a . O 17 . Alex już wie. Ubierz się ładnie i spotykamy się w tym klubie co zawsze. Będą wszyscy znajomi i rodzina. - oznajmił.
- Rodzina? Nie, nie, nie. Nie jestem gotowa na poznanie rodziny Zayn'a.
- Spokojnie, jego rodzice są bardzo mili, tak samo jak i siostry. - dodał mi otuchy.
- No okej, a co mu kupiłeś ? - spojrzałam na bruneta. 
- Lusterko i szczotkę. - zaśmiał się.
- Nie, nie, nie. LIAM. Ty chcesz mnie zabić ?! - zaśmiałam się i nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już pod szkołą. - To do zobaczenia w klubie i dzięki za podwózkę. - pocałowałam go w policzek i wyszłam, a on mi jeszcze pomachał. Westchnęłam cicho i otworzyłam drzwi sali lekcyjnej, gdzie panował już chaos. Przywitałam się z wszystkimi i zaczęło się 5 godzin męki. Lekcje skończyły się według planu po 12 . Wyszłam szybko z budynu szkoły, ciesząc się weekendem, który zapowiada się wspaniale. Poszłam na miasto, w poszukiwaniu idealnego prezentu dla mojego chłopaka. W końcu postawiłam na orginalność. Kupiłam mu srebrny wisiorek z napisem '' Nika '' . Wiem, że lubi naszyjniki a przez ostatni czas, żadnego nie nosił. Zadowolona ze swojego zakupu poszłam do domu gdyż zbliżała się 14:30 . Chłopcy zagwarantowali mi, że Zayn'a nie ma w domu więc w spokoju mogłam się przygotować. Rzuciłam plecak gdzieś w kąt. Z pół godziny chyba stałam przed szafą , bo nie wiedziałam co wybrać. W końcu wzięłam czerwoną mini sukienkę na ramiąszkach i czarne szpilki. Wzięłam dość długi przysznic i przebrałam się w wcześniej przygotowany zestaw. Włosy lekko polokowałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam sobie mocniejszy niż zawsze makijaż i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Najgorzej nie wyglądałam. Dochodziła godzina 16:15 więc zaczęłam się zbierać. Wzięłam moją czarną kopertówkę i wyszłam z domu. Zadzwoniłam po taksówkę i po jakiś 20 minutach byłam już na miejscu. Tak jak myślałam zastałam tam pełno paparazzie dlatego weszłam tylnym wejściem. Wszystko ładnie przygotowane. Zobaczyłam chłopaków i Alex i od razu do nich poszłam. Louis wskazał mi na mamę i siostry Zayn'a więc chyba uprzejmie było by pójść się przywitać. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w ich kierunku.
- Dzień dobry . - powiedziałam cicho, a one odwróciły się w moją strone.
- Ty pewnie jesteś Nika ? Miło mi Cię poznać. Jestem Trisha . - podała mi dłoń.
- Witam panią. - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie jestem żadną panią, mów mi Trisha . - zaśmiała się a ja tylko skinęłam głową. Goście krzyknęli chórem “ niespodzianka “ obróciłam się i zobaczyłam zaskoczonego Malik’a . Wszyscy podeszli do niego zaczęli składać mu życzenia i wręczać prezenty. My jednak postanowiłyśmy się wstrzymać. Gdy wszyscy się już w miarę odsunęli od Zayn’a , wtedy podeszłam ja. Zabrałam go na zaplecze i wręczyłam mu prezent.
- Jest śliczny, dziękuje. - pocałował mnie namiętnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Wróciliśmy do reszty. Zabawa się rozkręciła. Wszyscy już byli nieźle pijani. Zadzwonił mój telefon więc wyszłam do łazienki odebrać przychodzące połączenie od Tom’a . 
- Spotkamy się? - spytał od razu.
- Jasne - powiedziałam bez wahania i już po chwili byłam w domu Parker’a. Pocałował mnie namiętnie na powitanie, nie wiem co mi strzeliło ale odwzajemniłam ten pocałunek. Po chwili całkiem nadzy leżeliśmy w jego sypialni. Chłopak od razu ostro we mnie wszedł , a ja chwyciłam opuszkami palców prześcieradło. Zaczął poruszać się we mnie coraz szybciej w górę i w dół , aż doszliśmy oboje mniej-więcej w tym samym momencie. Zmęczeni od razu zasnęliśmy.

Obudziłam się w nieznanym mi miejscu na totalnym kacu. Podniosłam kołdrę i zobaczyłam, że jestem naga. Po chwili spostrzegłam się, że jestem w mieszkaniu Tom’a . W głowie kłębiły mi się najgorsze myśli. CO JA DO CHOLERY ZROBIŁAM !?


SUPRISE ! :D Rozdział miał być w następną sobote,  a jest dziś . TADAM, niespodzianka. :D Myślę, że nie macie mi tego za złe, co ? Dziękujemy za wszystkie komentarze i odwiedziny. Tak teraz mi się przypomniał, ostatni komentarz . Wiecie jak łatwo odróżnić która z nas piszę rozdział ? Ja ( czyli Cece ) piszę notkę granatowym kolorem , normalną czcionką, o normalnej wielkości a Wika pisze rozdziały większą czcionką, kolorową :) Wcześniej Wika zauważyła jakieś powtórzenie, jednak ja nie mogłam go znaleść przy poprawkach więc z góry za to przepraszam. My zrobiłyśmy coś dla was, teraz prosimy o odwdzięczenie się. Mam tutaj na myśli oczywiście komentowanie . :)

                                                                                                                                      ~ Love idiots . ♥

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział XVI

Wszyscy siedzieliśmy w salonie. Nagle zbiegła Nika z płaczem i wybiegła z domu. Postanowiłam ruszyć za nią.
- Nika, co jest? - dziewczyna nie odpowiedziała. Wiedziałam, że po prostu mi nie powie. W ciszy biegłam za nią, aż dobiegła do parku. - Odpowiesz wreszcie?
- Pokłóciłam się z Zaynem. - wyjąkała przez płacz.
- Cicho. Będzie dobrze, nie raz się jeszcze pokłócicie. - przytuliłam ją próbując pocieszyć.
- Ale to nie zwykła kłótnia. On mi nie ufa. - puściła mój uścisk i usiadła poddana na ławce.
- No to słabo.
- Dzięki, że mnie pocieszasz. - zakryła twarz dłońmi i jedyne co słyszałam to jej szloch.
- No to mam cię pocieszać czy nie?! - podniosłam głos, a ona umilkła. Siedziałam tak z nią jakieś 30 minut. W końcu zrobiło jej się zimno i ruszyłyśmy w stronę domu. Pech chciał, że musiałyśmy na niego wpaść. Mówię o Tomie czy jak mu tam. Wiem, że Nika uwielbia od dłuższego czasu The Wanted, ale nikomu się nie przyznaje. Mam nadzieje, że o nim zapomni. Chciałam iść tak, aby nie widział naszych twarzy i nas nie zaczepił. Niestety, plan się nie powiódł.
- Nika? Nika, to ty? - zapytał chłopak stając obok nas.
- Yhm tak. Cześć Tom. - odpowiedziała mu bez emocji. Miałam nadzieje, że już sobie pójdzie... a jednak.
- Ty płakałaś? - no tak, nie trudno się domyślić, że płakała. Rozmazany tusz największą zdradą.
- Nie widać? - zaśmiała się. Chwila, zaśmiała się?! Może za bardzo dramatyzuje, ale wolę już iść zanim coś poważniejszego ma się wydarzyć.
- A no widać, widać. Może się przejdziemy?
- Przepraszam Tom, ale my musimy już iść. - pospieszyłam dziewczynę. Widziałam, że ani chłopak, ani dziewczyna nie byli zadowoleni z moich słów. - Bardzo mi przykro, ale robię to dla twojego dobra. - powiedziałam, gdy już byłyśmy kilka metrów od chłopaka.
- Czyli ty możesz mieszkać u Biebera, możesz z nim chodzić na randki, czy jak to nazywasz, a ja nie mogę POGADAĆ z Tomem? - była widocznie wkurzona.
- ...
- Dzięki. - szłyśmy w ciszy. Czy to mnie męczyło? Nie za bardzo. Później się rozdzieliłyśmy. Ona powiedziała, że idzie na dzisiejszą noc do jakiejś przyjaciółki z uczelni, a ja wróciłam do domu chłopaków. Gdy weszłam jak zwykle, przywitał mnie hałas.
- Brr zimno mi.
- Nie trzeba było wychodzić w bluzie. Jest jakieś 5/6 stopni. Chcesz gorącą czekoladę? - w kuchni przywitał mnie Daddy.
- Będzie miło jak mi zrobisz. - usiadłam do stołu, a do pomieszczenia weszła reszta zespołu i Gabi. Długo ona tutaj będzie? Nie lubię obcych ludzi w domu. Dla Hazzy widać, że była kimś bliskim, ale przydałaby się jakaś impreza czy coś, żeby reszta ją bliżej poznała.
- Bieber do ciebie dzwonił. - Horan dał mi buziaka w policzek i podał telefon.
- Dobra, to idę oddzwonić. - poszłam na górę do naszego pokoju. Chłopak jakby czekał na mój sygnał, gdyż od razu odebrał.
- Alex! - krzyknął mi do słuchawki.
- Justin! Co chcesz?
- Muszę coś chcieć, żeby zadzwonić? - zaśmiał się. Nie gadaliśmy od jakiś dwóch dni, ale mimo to tęskniłam za jego głosem i widokiem.
- No nie musisz wcale. Co tam?
- Tęsknie. - odpowiedział krótko.
- Ja też.
- Musimy się spotkać! Dzisiaj wieczorem?
-Okej, kino? - uśmiechnęłam się do siebie, a raczej do słuchawki.
- Jasne, to o 17? - Była jakaś 14/15, więc powinnam zdążyć.
- Spoko, pa. - rozłączyłam się. Teraz wmówić reszcie domu, że to tylko przyjacielski kino, nie żadna randka. Yhym, może być ciężko. Zostawiłam telefon w pokoju i zeszłam na dół. Na schodach minęłam się z Harrym.
- Alex, dzisiaj wieczorem, około 18 robimy imprezę w domu, ok?
- Ehm, no bo ja się umówiłam z Justinem.- odpowiedziałam niemal szeptem chłopakowi.
- Randka z Bieberem, serio? - spiorunował mnie wzrokiem.
- To tylko przyjacielski spotkanie!
- Dobra. Ja ci wierzę, ale czy Horan to nie wiem.
- Powinien ufać własnej dziewczynie, prawda? - spojrzałam na niego z pod grzywki, a chłopak nic nie mówiąc już, ruszył w stronę swojego pokoju. Ja poszłam do salonu, gdzie jak przed kilkoma godzinami, większość domowników leżała czy siedziała bezczynnie.
- Heeej. - przywitałam ich, a ci spojrzeli się na mnie.
- Alex, pójdziesz ze mną na imprezę w naszym domu dzisiaj wieczorem? Hahaha - powiedział Nialler. Kurde, musi mi jeszcze utrudniać powiadomienie, że idę z Justinem?
- Nie. - w tym momencie zrobił minę typu *poker face* zmieszane z *are you fucking kidding me?*. Louis się zaczął śmiać. Gabi siedziała cicho, pewnie dlatego, że Hazzy nie było. Liam też był zdziwiony i nie odrywał ode mnie wzroku. Zayn, on siedzi u siebie w pokoju odkąd Nika poszła. Nie gadałam z nim dzisiaj nawet.
- Ty tak na serio? - Niall się jakoś otrząsnął i jedyne co z siebie wydusił.
- Tak, naprawdę się dzisiaj z nim spotykam. Nie myśl, że randka czy coś! Przyjacielskie spotkanie. Wiesz, przez kilka dni u niego mieszkałam i tęsknimy za sobą. - wszyscy siedzieli cicho uważnie słuchając co powiem. - Chyba nie zakażesz mi iść, co nie? - teraz wszyscy jednym ruchem obrócili głowy w stronę farbowanego blondyna.
- No nie zabronię przecież. - wszyscy mieli zdziwione miny. Co takiego dziwnego w tym jest? Ktoś mi powie? Zostawiłam ich i poszłam się szykować. Nie chodziło mi koniecznie o makijaż, sukienkę, ładną fryzurę czy coś takiego. Pierwsze co to wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy. Postanowiłam włosy spiąć w nieogarniętego koka. Przejechałam różowym błyszczykiem po ustach i to był mój makijaż. Było tak jak wcześniej, 5 stopni, dlatego ubrałam jeansowe rurki, czarną podkoszulkę oraz  beżowy sweterek z 3/4 rękawami i motywem misia. Na koniec białe converse, kurta i możemy wychodzić. 

- Idę. Nie martw się, to nie jest randka. - pocałowałam Niallera w policzek, reszcie rzuciłam szybkie "pa" i wyszłam. Nie miałam daleko do kina. Po jakiś 20 minutach pieszo byłam na miejscu. Spojrzałam na zegarek, 17:58. "No Justin masz dwie minuty, albo fochnę na ciebie" - pomyślałam sobie. Stałam tak przed kinem już jakieś 10 minut, a do tego zaczął padać śnieg. Wyciągnęłam telefon, żeby napisać do chłopaka sms, gdy ktoś mnie przytulił od tyłu.
- Stęskniłem się strasznie! - powiedział gdy już byliśmy blisko siebie. Takiej bliskości z nim mi najbardziej brakowało. Staliśmy tak jakieś 15 minut lub więcej. 
- JUSTIN! Wystraszyłeś mnie! - wydarłam się. Mój pisk chyba słyszało pół Londynu.
- Hahaha. No sorry, nie chciałem wywołać u ciebie zawału. - zaczął się ze mnie śmiać.
- To na jaki film? - zapytałam jak się już trochę opanował ze śmiechem.
- Wiesz... nie mam za bardzo ochoty na film, wolałabym się przejść po parku póki nie jest ciemno. - zgodziłam się na to.  Szliśmy w ciszy, nic do siebie nie gadaliśmy. Ta cholerna cisza, musiała się przywlec? 
- To... co tam u ciebie? - chciałam to przerwać.
- Yhm, czekaj, stój. - chłopak odwrócił się do mnie tak, że staliśmy do siebie twarzą w twarz.
- Co? - Bieber chciał coś powiedzieć, ale nie mógł się wysłowić, wykrztusić słowa z siebie. 
- Dobra, muszę to powiedzieć. Nie przerywaj mi. Kocham cię. Dobrze słyszysz, kocham cie. Od momentu gdy cię zobaczyłem w sylwestra. Myślałem, że tylko mi się podobasz i przejdzie. Jak u mnie mieszkałaś, te dni spędzone razem. No jeszcze Dan, ale mniejsza. Kocham cię, musisz to wiedzieć, wybierzesz Horana, ale ja będę czekał, zawsze. - chuj z tym, że pada śnieg, stoimy na środku chodnika, stanowimy przeszkodę dla innych. Awww to jest takie słodkie, co nie? Nie wiem jak wyglądaliśmy, ale myślę, że słodko. Śnieg wokół nas, inni ludzie, a my stoimy przytuleni do siebie. Do tego te jego oczy, te słodkie brązowe oczka. Teraz tylko jedno pytanie, też go kocham? Ugh, chyba do niego coś czuję. Co mu odpowiedzieć? No tak, nikt mi nie podpowie. 
- Hahahahahaha. - oto i moja odpowiedź. Dlaczego śmiech? Sama nie wiem, ale chłopak przyjął to pozytywnie i sam popadł w heheszki, jakby to powiedziały dzisiejsze słodkie dziewczynki.
- To jak, kochasz mnie? Hahaha - to miało być w żartach czy poważnie? Wiem, głupie pytania głupia ja zadaje i jestem taka głupia, że wiem, gdyż nikt na nie nie odpowie, ponieważ to są moje myśli, a dalej się pytam.
- Wiesz Justin, to nie takie proste. Czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń, ale nie wiem czy to miłość.
- Kiedyś ktoś mi powiedział mądrą rzecz. - Bieber nagle spoważniał.
- Jaką?
- "Albo kochasz, albo nie. Nie ma nic pomiędzy." Więc, kochasz mnie czy nie? - chwila prawdy i zastanowienia co odpowiedzieć. To jest chyba najtrudniejsze pytanie jakie mi kiedykolwiek zadano. 
- Jusitn, nie wiem. - chłopak westchnął - Daj mi czas, dobra? - w odpowiedź kiwnął głową na tak. 
- Too ja już chyba idę. - puściłam się z uścisku chłopaka i zostawiłam go w tłumie ludzi przechodzących koło niego. Był to smutny widok. Smutny Justin Bieber stojący pośrodku tłumów, którzy nie reagują wcale na niego. Czasami w takich chwilach mam ochotę krzyknąć "Ludzie! To przecież Justin Bieber!" Ale nie wiem czy to by coś dało. W Londynie wszyscy się wszędzie spieszą, gdyby w Polsce byli One Direction czy on, to by było pełno koło nich na ulicy. Wszędzie fanki by za nimi łaziły. Tutaj ludzie nie mają czasu na sławy, a niektórzy są już przyzwyczajeni. Szłam do domu zamyślona, gdy na kogoś wpadłam. Ja pierdole tylko nie on. Tom, nie no kurwa on ma wyczucie gdzie jesteśmy.
-Czekaj, ty jesteś tą przyjaciółką Niki, prawda? - zawołał kiedy próbowałam go ominąć.
- Tak to ja, co chcesz? 
- Dowiedzieć się, jak masz na imię. - uśmiechnął się.
- Po co ci to wiedzieć? Wejdź na jakiś portal plotkarski i odnajdziesz mnie między innymi jako dziewczynę Nialla Horana zdradzającą go z Justinem Bieberem. - odpowiedziałam zimno i ruszyłam dalej w moim kierunku. Stwierdzam, że przez chwilę było w moim życiu dobrze. Ale musiał się pojawić ten z TW, wiem, że namiesza coś z Niką. Nika się pokłóciła z Malikiem i Bieber mi powiedział, że mnie kocha. Jestem Belieber i powinnam skakać z radości przez to, jednak życie mi nie chce pozwolić. Mogę wam w mojej obecnej sytuacji powiedzieć jedno. Gdy ci przez chwilę w życiu lepiej, ciesz się z tego, ale też musisz być czujny. Nigdy nie wiesz, co cię czeka za dzień lub dwa. Tak myślałam i myślałam, aż doszłam do domu. Teraz wejść i udawać, że Justin mi nic takiego nie powiedział. Weszłam i zobaczyłam wszystkich domowników siedzących w salonie z najlepszym przyjacielem na świecie. Mówię o alkoholu oczywiście. Nawet Malik dołączył, a tak, on kocha imprezy. Nieważne czy takie mniejsze domowe czy w klubach, impreza bez Zayna Malika z One Direction to nie impreza. 
- Hej wszystkim. - chyba trochę się zdziwili na mój powrót. Za wcześnie? Za późno? Nie ten czas?
- To ty już wróciłaś? 
- Miałam tam jeszcze być? Tym, że już jestem zniszczyłam wam jakieś plany? - nikt nie odpowiadał, więc poszłam na górę do pokoju. Położyłam się na łóżku. Jeszcze nigdy sufit i ściany nie były takie ciekawe. To nie była dobra chwila na takie myślenie, wyciszenie się. Dochodziły do mnie śmiechy i głosy tych z dołu. Widocznie się dobrze bawili w towarzystwie Gabi. Nie jestem zazdrosna czy coś! Chyba jest zakochana w Harrym, a on w niej. Mam nadzieje, że ona nie jest sposobem na zapomnienie o Nice, albo co gorsze, żeby Nika była zazdrosna. Z nudów zadzwoniłam do przyjaciółki. Czy na pewno doszła do tamtej dziewczyny, czy Toma nie spotkała, no i musiałam się komuś wygadać o tym co mi idol powiedział. Dzwoniłam.. nie odbiera. Drugi raz... też nie. Trzeciej próby nie było. Poddałam się i próbowałam myśleć co czuję do Biebera. No to... nic  mi nie przychodziło do głowy. Kocham go czy nie, kocham, czy nie? Szybko się nie zdecyduję... Kocham go jako przyjaciela, czy jako chłopaka? Kocham go bardziej niż Niallera? Nie, to nie może być to. A może... Dzisiaj przy  Justinie czułam się dobrze, od jakiegoś czasu się tak nie czułam. Gdy jestem przy Horanie, też go kocham, ale... Nie czuję już tych motylków tak silnie jak kiedyś. Po tym zdarzeniu, co myślał, że przespałam się z Jusem. Moje uczucia do niego wygasają. NIE! Chciało mi się płakać, rzucać wszystkim z tego powodu czy się nawet pociąć, ale nie zrobię tego. Nie mogę pokazać, że jestem słaba. Kiedyś, może niedługo przyjdzie czas, żeby powiedzieć to chłopakom, temu głodomorkowi. Teraz nie jest za dobra chwila. Już miały mi popłynąć pierwsze łzy, gdy usłyszałam "Set This World On Fire", a to znaczyło mój dzwonek. Tak jak myślałam, Nika.
- Hej Alex, co chciałaś? - zapytała niewinnie. 
- Chciałam wiedzieć czy jesteś u tej dziewczyny. - mówiłam niemal łamiącym się głosem. 
- No jestem, co tak mówisz?
- Ugh no bo wiesz... - nie wiedziałam co powiedzieć. Jest moja przyjaciółką, powinna znać całą prawdę. 
- Słucham? - w tle dało się słychać śmiechy i rozmowy.
- Dzisiaj Justin powiedział mi, że mnie kocha. Ja mu powiedziałam, że coś do niego czuję, lecz nie jestem pewna co. Uświadomiłam sobie, że moje uczucia do Nialla wygasają i chyba bardziej kocham Biebera. - powiedziałam na jednym wydechu. 
- Że co kurwa?! - wściekła się na mnie. 
- To co ci powiedziałam. 
- Alex, ty żartujesz! 
- Sama nie mogłam uwierzyć, ale to prawda. - była zadziwiona wiadomością niemalże tak, jak ja gdy to sobie uświadomiłam. W słuchawce nic już nie słyszałam. Nagle był to czyiś męski głos, gdzieś go już słyszałam, ale teraz nie mam ochoty myśleć gdzie. Mówił on "Nika, chodź do nas. Smutno się zrobiło bez ciebie." 
- Ja muszę kończyć i proszę, to nie ma być prawda. - Pff myśli, że ja chcę, aby to była prawda? Nie, lecz już nic nie poradzę. Dziewczyna się jednak nie rozłączyła. Usłyszałam jej głos w stronę chłopaka "Tom, na pewno nie tak smutno i już idę." Chwila kurwa, TOM?! Ona mnie okłamała! Powie mi ktoś od kiedy przyjaciółka z uczelni to Tom jakiś tam z The Wanted?! 

Okej, macie rozdział. Nie jest za długi, ale wydaje mi się, że to jeden z moich najlepszych ;) Następny...prawdopodobnie w sobotę,  lecz nie umiem przewidzieć kiedy Cece go napisze. Mam nadzieje, że to co napisałam się spodoba :D i jeszcze jedno, najważniejsze. BARDZO PROSZĘ, KOMENTUJCIE. Dodawajcie się do obserwujących, bo to mega ważne. <3
+ Za jakiekolwiek błędy przepraszam. :3
                                                    ~Love idiots . ♥