środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział VIII

- O kurwa oni nie mogą przyjechać!!! - zaczęłam płakać, bo nie wyobrażałam sobie jak mają przyjechać moi rodzice.
- Spoko Alex, jesteś dopiero w....6 tygodniu ciąży tak? Jeszcze wcale po tobie nie widać!
- No właśnie teraz! Ale oni przyjeżdżają za przeszło 2 miesiące.Wtedy będzie już 4 miesiąc i ciąża widoczna! Ja pierdole, teraz to wpadłam. - Szlochałam coraz głośniej, a z piętra zszedł Nialler zapytać co się stało.
- Ej co jest?! - a za nim przyszła reszta chłopaków.
- No więc moi rodzice przyjeżdżają za 2 miesiące.
- I po co z tego taka panika?
- Taka panika, że oni uważali mnie zawsze za grzeczną dziewczynkę, bo taka byłam. Nie wiedzą nic o ciąży i boję się co powiedzą, kiedy się dowiedzą. A na dodatek myślą, że mieszkamy w naszym apartamencie oraz, że jeszcze jestem z Joshem.
- Ty na serio?!
- Tak. Dawno z nimi nie rozmawiałam. Ostatni raz jeszcze przed zdradą Josha.
- Ale przecież ty miałaś urodziny. I to 18, więc chyba powinni dzwonić, prawda?
- No wiecie, oni są zapominalscy.
- Nie ważne co będzie, przejdziemy przez to razem,  jako rodzina! - powiedział Niall całując mnie.


Dwa miesiące później...
- Alex coś czuję, że mała się cieszy! - mówił Niall głaszcząc mój brzuch, który już był dosyć widoczny.
- Skąd wiesz, że to mała?
- Bo to czuję.
- AWWW kochanie! A co jak ja czuję, że to mały?
- Nie prawda! Wiem, że to córeczka!
- A chcesz wiedzieć kto to, zanim się urodzi?
- Ale ja już wiem!
- Pytam serio głuptasie!
- Nie wiem, chyba chcę wiedzieć, tak być po prostu pewnym, że to będzie moja mała córeczka!
- Niall, kocham cię. Będziesz mnie kochał na zawsze, jak ja ciebie?
- Nie będę ciebie kochał. - powiedział ze spokojem, a ja zaczęłam płakać.
- Jak to?!
- Bo będę kochał taką małą osóbkę, którą będzie nasza córka. - chłopak mnie pocałował, a ja zaczęłam się śmiać.
- Ej kiedyś mieli przyjechać twoi rodzice, prawda?
- O japierdole! Zapomniałam! Czekaj, zadzwonię i się spytam! - zaczęłam szukać telefonu, który znalazłam dzięki temu, że ktoś do mnie zadzwonił. Uch, ale się długo nie cieszyłam, bo to była moja mama, więc z niechęcią odebrałam.

- Hallo?!
- Alex, jutro będziemy w Londynie, odbierzesz nas z lotniska z Niką?
- EEE....no jasne, a mogę z chło- przyjacielem???- chciałam z Niallerem po nich pojechać, żeby od razu powiedzieć o ciąży i mieć to z głowy, a poza tym Nika miała szkołe i tą swoją Mile! Jak ja jej nie lubiłam! Nie przekonała mnie do siebie w żaden sposób. Ale zostawmy tą idiotkę, mam ważniejszy problem.
- Dobrze, możesz z ...przyjacielem.
- To kiedy dokładniej?
- Jutro o 12 u was będziemy.
- Dobrze, to się pakujcie. Do jutra !
- Przywieść ci coś?
- Nie, nie musicie. Do jutra! - chciałam się z nią jak najszybciej rozłączyć i powiedzieć Niallowi, który podsłuchiwał, ale i tak nic nie rozumiał, więc to było bez sensu.
- No to do zobaczenia! - jak najszybciej mogłam rozłączyłam się.
- Kurwa Niall jutro po nich jedziemy!
- TAK! Poznam swoich teściów!
- Ja tam się nie cieszę. - usiadłam poddanie na naszym łóżku.
- Czemu?
- Nie znasz  moich rodziców! Nie wiesz jacy oni są! Nikt nie wie co mogą zaplanować! - zaczęłam się drzeć na chłopaka, po czym wyszłam z domu zabierając kurtkę i zakładając w pośpiechu na siebie moje czerwone converse. Nie wiem dlaczego się tak na niego wkurzyłam. Nie mogłam go winić, on tylko chciał ich poznać. Nic nigdy nie chciałam o nich mówić, więc nie mogłam go winić. Szłam tak czując zimny wiatr na mojej twarzy. Zmęczyłam się po chwili i usiadłam na ławce.
- Przepraszam, ale co ci jest? - usłyszałam jakiś nieznajomy głos.
- A nic ważnego.
- Musi coś być, skoro siedzisz tu, sama.
- A co cię to? Nie znamy się!
- Jestem chłopakiem z klasy Niki, twojej przyjaciółki.
- A co mnie to, że chodzisz z nią do klasy? Nie jest już moją przyjaciółką! - no tak, nie wspomniałam wam, ale z Niką się ostatnio nie dogaduje. Ona ma tą swoją nową "przyjaciółeczkę", Lou podobno się z nią spotyka. Ta Mila mi zabiera przyjaciół! 
- No to mi przykro....Milka?
- Mila się pytasz? Tak to przez nią nasza przyjaźń słabnie.
- To bardzo mi przykro, ty jesteś w ciąży prawda?
- Skąd wiesz?
- Słyszałem jak Nika mówiła i życzę szczęścia, kto ojcem?
- Niall Horan z One Direction.
- No to niezła i sławna partia!
- Tak, ale dla mnie nie liczą się jego pieniądze. Ja już chyba pójdę, bo może się o mnie martwić.
- Podwiozę cię może?
- Nie dziękuję, przejdę się.
- Zimno jest.
- Takie ochłodzenie się czasem przydaje, a z resztą, gdyby był deszcz jak zazwyczaj w Londynie, ale na szczęście nie ma. - wtedy jak na zawołanie urwała się wielka chmura i zaczęło lać.
- No to wsiadaj! - powiedział, a ja nie miałam wyjścia.
- No to, wiesz kim ja jestem, a ja o tobie nie mam pojęcia.
- Jestem James.
- To jesteś Anglikiem tak?
- Nie, mój tata jest z Polski i tam ma prace, tylko na wakacje przyjeżdża do nas, albo my do niego.
- Aham... - Po chwili rozmowy dojechaliśmy na miejsce, dałam mu buziaka w policzek, podziękowałam i weszłam do domu.
- Alex gdzieś ty się podziewała! - Przywitał mnie ojciec mojego dziecka, który widocznie jako jedyny się mną opiekował.
- Jestem już! 
- Kto to cię przywiózł?! Zdrada? - Jego mina była bezcenna.
- To nie była żadna zdrada! Tylko miły James z Niki klasy mnie zauważył w parku, a że zaczęło padać mnie odwiózł. Jasne? - chłopak próbował mieć na mnie focha, ale mu to nie wychodziło.
- No już nie fochaj! - i go pocałowałam...nasz pocałunek trwał i trwał, nikt nie chciał go przerywać, aż pieprzony dzwonek do drzwi musiał to zrobić.
- Jest Nika? - zapytała słodko Mila.
- Nie, jest na mieście z chłopakiem.
- No to powiedz, że jak wróci ma zadzwonić do swojej najlepszej przyjaciółki. - powiedziała śmiejąc się tak słodko, że mogłabym na nią rzygnąć tęczą, ale nie chciałam, więc bez odpowiedzi zamknęłam jej drzwi przed nosem i poczułam dumę!
- Ej nie powinnaś tak robić!
- Niall, kochanie powinnam, a teraz już nie gadaj tylko się całuj!
- No kurwa, co się tu dzieje?! Alex jesteś w ciąży tak? To nie powinniście uprawiać seksu! - wykrzyknął Hazza, który właśnie wszedł z Niką i torbami pełnymi zakupów.
- Dzieciaku, od kiedy całowanie to seks? I widzę zakupy były hahaha.
- Niestety! A całowanie to seks od kiedy ja tak mówię!
- Co za milord się znalazł! - zaczęłam się z niego nabijać.
- Ej Nika, Mila ci kazała zadzwonić do niej!
- Okej to idę! - powiedziała i pobiegła na górę to zrobić.
- Harry, jutro moi rodzice przyjeżdżają.
- I widzę, że ta wiadomość cię bardzo cieszy! hahahah
- Nie śmiej się ze mnie! Idę się wykąpać i spać.
- Ej jest dopiero 19.
- Przykro mi, ale ciąża bardzo wykańcza.
- Czekaj, idę z tobą. - powiedział Niall i ruszył za mną na schody.
- Słońce, idę się tylko wykąpać, chyba nic nie może mi się stać w łazience, prawda? Zostań i pomóż Harremu.

- No dobra. - weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Zobaczyłam, która godzina, była 19:45, ale i tak się już położyłam. Obudził mnie trzask drzwi. To był Nialler.
- Obudziłem cię?
- Noo.
- To przepraszam.

- A tam, chodź już.
- Ale jeszcze idę wziąść prysznic.
- Zrobisz to rano!

- Okej. - i zasnęłam ponownie wtulona w chłopaka. Po jakiś 3 godzinach znowu się obudziłam, ale tym razem cała zaryczana.
- NIE!
- Alex, co ci jest?
- Miałam koszmar!
- Co dokładniej? Spokojnie, to tylko sen, jest wszystko dobrze.
- Śniło mi się, że szliśmy parkiem z naszą córką, która miała 3 tygodnie. Nagle wyskoczył jakiś psychol i powiedział mi "Albo dziecko, albo męża zabije...lub cię zgwałce!" wydarł się, a ja nie wiedziałam co robić, więc powiedziałam, że ja. On wtedy do mnie podszedł, a ty stanąłeś przede mną i ciebie zastrzelił i szybko uciekł zabierając dziecko w wózku. 
- Cicho...będzie dobrze tak? To był tylko sen, jesteśmy u nas w domu, razem z dzieckiem i nigdy na takie coś nie pozwolimy, jasne? A teraz śpi, bo jutro  jedziemy po twoich rodziców.
- No ok. - zasnęłam. Następnym razem obudziłam się rano, a raczej przed południem, ponieważ była to 10:30. 
- Wstawaj królewno! - powiedział Lou, który wszedł do pokoju.
- No już!
- Dzwonił twój telefon. - powiedział i podał iphone.
- O nie! To rodzice. Sms od nich, że wsiadają do samolotu. Gdzie jest Niall?
- A gdzie może być twój królewicz?
- Nie jest królewiczem, ani ja królewną,  jasne? W kuchni?
- Taa.
- To idź i powiedz mu, że zaraz zejdę.
- Jasne, bo on tak się martwi! - powiedział z sarkazmem i wyszedł z pokoju. Ja poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, ubrałam i zeszłam do reszty.
- Hej, już wstałaś? - przywitał się Nialler i pocałował w policzek.
- No proszę Oszczędźcie nam tego! I siema Alex. - mówił Zayn, a ja się kapnęłam, że brakuje drugich zakochańców.
- Nie  będziemy się oszczędzać i przygotujcie się na jeszcze więcej jak dziecko się urodzi! Hahahah i gdzie Stylesowie?
- Hazza zawiózł wybrankę na 10:00 na zajęcia.
- To on chodzi na te zajęcia z nią, że już godzinę temu powinien wrócić? - w tej chwili chłopak wszedł do środka.
- No witam pana! Co tam, jak tam?
- Wypiłaś coś, czy zachowujesz się tak przez ciążę?
- Myślę, że przez ciąże, ale jak się zachowuję?
- Witasz mnie, jakbyśmy co najmniej tydzień się nie widzieli! - powiedział i podszedł do mnie dając buziaka w policzek i przytulając.
- Ej! To, że twoja dziewczyna jest na zajęciach, to nie znaczy, że możesz podrywać moją! - mówił Nialler z papą pełną jedzenia.
- Ok, ok! Głodomorze, ty też się zmieniłeś.
- No, chyba jem jeszcze więcej.
- Nie to miałem na myśli, ale też!
- Dobra, blondynku, jedziemy po rodziców.
- Alex, a oni nie będą źli, że nie dość, że jesteś w ciąży, to jeszcze mieszkasz z pięcioma chłopakami?
- Hmmm muszą to przeżyć. - mówiłam szczerząc się i zakładając buty.
- Dobra, jestem gotowy. -powiedział Nialler i  pojechaliśmy. Po drodze bardzo się denerwowałam.
- Spokojnie, będzie git!
- Boję się, że nie.
- Nie mów, zanim się nie przekonasz.
- Mhm. Jak długo jeszcze tego czekania?
- Jakieś 15 minut, dasz radę?
- Muszę.
- Musisz i dasz. - Tak jak powiedział, po 15 minutach byliśmy na lotnisku. Nie wiedziałam kompletnie jak to im powiedzieć i jak przyjmą tą wiadomość. Zobaczyłam dwóch starszych ludzi, którzy najwidoczniej machali do mnie.
- Tam są!
- Hej kochanie, a co to za chłopak? Josh, o którym nam mówiłaś?
- Nie. Mamo, tato, to jest Niall Horan. 
- A co z Joshem?
- Josh to ...nie chcę o nim rozmawiać.
- Dobrze słonko. Dziecko, przytyłaś trochę, nie powiem, że  nie. Hahaha - O nie! Zauważyli! Teraz tylko im powiedzieć. Niall zauważył, że te słowa bardzo mnie przytłoczyły, więc chwycił mnie za rękę.
- No to przytyłam dlatego, że...
- Nie mów, że jesteś w ciąży,  hahah. - zaczęła się mama śmiać.
-No właśnie, to chcemy wam powiedzieć. Mamo, tato, wkrótce będzie dziadkami, a my z Niallem rodzicami. Nasze dziecko...jestem w 4 miesiącu ciąży.
- Ty żartujesz córcia!
- Nie. Nie żartuje.
- Co ty kurwa? Jak ty mogłaś? Czyli mam zrozumieć, że robiłaś z nim TO?! Jak mogłaś? A co z tym, co zawsze mówiłaś?! Z twoją obietnicą? A ty chłopaczku? Widać, że masz trochę siana i co? Myślisz, że tym utrzymasz swoją rodzinę?! Myślisz, że jak to się wam urodzi, to będzie wszystko dobrze? Myślicie, że będzie tak kolorowo?! Wcale nie! Nie przespane noce, zamknięci w jednym pokoju przez dnie z małym dzidziusiem, później te wszystkie kłopoty, tu jedziesz z dzieckiem, tu musisz wcześnie wracać, żeby dziecko położyć! - mama wydzierała się na mnie na środku lotniska, w okół byli ludzie i się na nas gapili, jakieś osoby nawet to nagrywały, a kiedy skończyła przemówienie rozpłakałam się i wtuliłam w blondyna.
- Mamo! My sobie poradzimy! Mamy pomoc przyjaciół!
- Alex, ty myślisz, że oni zawsze będą z wami? Na razie, bo pierwsi jesteście z dzieckiem, ale później będą mieć też własne rodziny! 
- Mamo, my jesteśmy dorośli tak? Czyli to są nasze decyzje, czy chcemy to dziecko, to nasze życie i już nie masz prawa się w nie wpieprzać tak?
- Posłuchaj teraz swojej rodzicielki! To, że wy jesteście PEŁNOLETNI, nie oznacza, że DOROŚLI!!! Do tego decyzje jak dziecko to nie, że masz 18 lat, to możesz wszystko! Żenić się, dzieci mieć itd. Dziecko to można mieć jak się jest dojrzałym, a nie pełnoletnim, jasne?! Musisz się pozbyć tej ciąży.
- CO??????!!!!!!!! - wykrzyknęłam naraz z Niallerem.
- Tak, dobrze słyszysz, masz je usunąć.
- Ale jak to????!!!!! - nie mogłam uwierzyć. Rodzice zazwyczaj pomagają dzieciom w takich sytuacjach, a nie każą usunąć ciążę, jeszcze jakby to dziecko było problemem to w takim razie, ale my je kochaliśmy! Jak własna matka może ci kazać usunąć swojego wnuka? Swoją przyszłą pociechę? Ktoś może mi to wyjaśnić???
- Aborcja?
- Ale mamo!!!! My kochamy to dziecko! Chcesz zniszczyć coś co kocha twoja jedyna córka? Co daje jej tyle radości? Tak, tak? Nie zrobię tego nigdy! Świnie zaczną latać zanim usunę ciążę!!! - byłam na nią taka wkurwiona, że mówiłam po Polsku, a raczej krzyczałam.
- No to jutro będą latać! Usuwasz ciążę i możesz zostać w Londynie, ale wracasz do waszego apartamentu i nigdy więcej takich wybryków. Albo...możesz być w tej ciąży, ale wracasz z nami do Polski i nigdy już się nie spotkasz z ojcem dziecka, Niką i resztą tych waszych przyjaciół.
- Co jak to?! Nie, nie może tak być! Od kiedy jesteś taka dla mnie?!
- Oj przepraszam, chcesz być dorosła? To witamy w tym szarym świecie! - ja już nic nie powiedziałam, tylko ruszyłam płacząc do samochodu. Próbowałam sobie poukładać w głowie jak mama mogła takie coś powiedzieć, ale nic tego nie wyjaśniło. W samochodzie była cisza, aż w końcu się odezwałam.
- Tato, zawiozę was do naszego apartamentu, dobrze?
- Mieliśmy tam z wami być, ale okej.
- To powiedzcie przy recepcji, że jesteście państwem Stan, że rodzicami Alex Stan, to was zaprowadzi pod drzwi i da klucze.
- A daleko tam jeszcze?
- Nie, za jakieś 5 minut będziemy. - dokładnie po 7 minutach tam byliśmy, Niall pomógł zanieść do budynku bagaże, a ja siedziałam w aucie. Wyszłam z niego dając tacie buziaka w policzek, z mamą nie rozmawiałam od zwary na lotnisku, co najgorsze, to mogło się pojawić w mediach. 
- Kochanie, co twoja mama dokładnie powiedziała?
- Powiedziała, że mamy usunąć ciążę.
- Ale jak to?! 
- Aborcja. Mówiła też, że mogę zostać w ciąży, ale mam wrócić do Polski i zerwać z wami kontakt, forever, albo zostać tu i usunąć ciążę.
- Ty mówisz serio???!!!
- Tak, niestety.
- To....będę tęsknić za wami.
- CO?! Nie, usunę ciążę.
- Nie możesz. To zostanie do końca życia w twojej psychice. Będziesz to zawsze pamiętać. Tamtą salę, tamto uczucie.
- A niby ty nie zostaniesz do końca życia w mojej psychice? Wy nie zostaniecie? Wasze wygłupy? Wasze głosy? WY???!!!! Wolę teraz stracić dziecko i w przyszłości jeszcze z tobą mieć niż na zawsze was wszystkich stracić.
- Na prawdę?
- Tak. Dziecko przecież jeszcze na pewno będę szanse mieć, a takich ludzi jak wy nigdy. - powiedziałam i ze łzami pocałowałam chłopaka. 
- No to moja panno, chodź do domu.
- Z miłą chęcią, ponieważ za chwile nie będę miała szansy powiedzieć na to "mój dom."
- No tak. Niestety.
- Jak tam? - spytał na wejściu Li, który jadł coś.
- AAAA............daj mi to! - powiedział Niallerek i wyrwał z rąk Liama jego bułkę.
- No to nie będzie dziecka, naszej córeczki.
- Ty chyba żartujesz!!! Nie będę wujkiem??? - krzyczał z salonu smutny Loui.
- Niestety nie. Muszę usunąć ciążę i do tego wrócić do naszego starego apartamentu.
- Jak to?
- Ach. Nie mam ochoty o tym rozmawiać, Niall ty to zrób, a ja idę do góry. - Poszłam do pokoju, ale nawet tam słyszałam krzyki Lou jak Niall mu opowiadał co się stało. Zaczęłam wtedy szlochać. Myślałam jak to będzie, kiedy to dziecko zniknie z naszego życia. Myślałam co wybrać, ponieważ chłopak miał jednak rację mówiąc, że ta aborcja zostanie w mojej psychice na zawsze. Odetchnęłam głęboko i postanowiłam się trochę ogarnąć. Będzie dobrze! Próbowałam sobie wmówić, ale to na nic. Nie widziałam nawet kiedy  zasnęłam. Obudziłam się dopiero następnego dnia i zobaczyłam obok mnie Nialla słodko uśmiechając się przez sen. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 7:00. WOW, nigdy chyba tak wcześnie sama z siebie nie wstałam. Postanowiłam to wykorzystać i prawdopodobnie jedyny raz w życiu zrobić chłopakom śniadanie. Hmmmm co by im tu zrobić? Zastanawiałam się schodząc po schodach.
- Hej, Alex? - Za późno, bo w kuchni szalał już Zayn. Tak, ten sam Zayn, który zawsze śpi najdłużej.
- Stary, nie spałeś czy co?
- Spałem.
- To jak tak wcześnie wstałeś? Nie jesteś czasem znany ze spania do południa?
- No jestem, ale czasem się zdarza taki jeden wyjątkowy dzień jak wstaję tak wcześnie.
- WOW. Z tej strony cię jeszcze nie znałam Malik! - usiadłam przy stole i wpatrywałam się w chłopaka.
- Słyszałem co się wczoraj działo. Masz zamiar wrócić i urodzić prawda?
- Nie. Mam zamiar usunąć ciąże, wrócić do naszego apartamentu, gdzie zamieszkam tym razem sama. A w przyszłości mam nadzieję, że znowu będziemy mieć dziecko z Niallem, które tym razem urodzę. 
- Na prawdę chcesz zostać?
- Tak. Tłumaczyłam to już wczoraj głodomorowi. Dziecko możemy jeszcze mieć w przyszłości, ale jak je urodzę i pojadę do Polski to raczej nie spotkam tam takich ludzi jak wy.
- Oooo........miło mi! No to co chcesz na śniadanie?
- Ja wybieram gofry!
- Na twoje życzenie królewno!
- Co macie z tą królewną? Wczoraj Lou, dzisiaj ty!
- A nie wiem.
- A mogę ci pomóc? Może przez te pare minut oderwę się od wrednego świata.
- Jasne, ale umiesz robić gofry?
- Kiedyś widziałam jak ciocia przygotowuje. - powiedziałam szczerząc się na co chłopak tylko westchnął. Zaczęliśmy je robić, a raczej Zayn, ja tylko wyjmowałam z lodówki to czym później udekoruję nasze śniadanie. Szło nawet szybko, kiedy Malik twardziel wyjął pierwszego gofra, to od razu spadł on na podłogę z wymówką, że był gorący. Z następnymi było już lepiej, no oprócz tego, że się oparzyliśmy próbując jedzenie. Raz mi się zdarzyło resztkę ciasta na podłogę zwalić. Gofry zrobione, czas je przystroić, to było trochę trudne, ponieważ jeden nam się udał, a reszta trochę gorzej, bo była walka na żarcie. Zaczęliśmy się śmiać, rzucać goframi, bitą śmietaną i jakimiś polewami oblewać, maliny i inne owoce też się pojawiły na placu broni. 
- Ej, chyba hahahaha musimy się ogarnąć! hahah - mówiłam ledwo łapiąc oddech.
- No racja hahaha.
- To ja idę na górę się umyć, bo cała się kleję.
- Czekaj, masz tu śmietanę. - powiedział i pocałował mnie w szyję. Nie powinnam tego robić, ale przeszedł mnie wtedy taki przyjemny dreszcz.
- Ech..... człowiekowi tymi śmiechami nie dajecie się wyspać! - powiedział Louis stąjąc za nami z chłopakami, a my z Zaynem się jak najszybciej od siebie odsunęliśmy.
- To..... ja chyba pójdę się przebrać i umyć.
- Mam lepszy pomysł! - wydarłam się pchając Malika na podwórko, a zaraz po tym lądując razem w basenie.
- No ja nie umiem pływać!
- To się utopisz! - powiedziałam i pokazałam mu język. Nie mógł zatonąć, ponieważ nawet ja miałam tu grunt, a byłam niższa od niego. - Dziękuję.
- Za co niby?
- Za to, że chociaż przez chwilę mogłam zapomnieć o tym podłym świecie.
- Zawsze do usług! Hahah.
- No to nie powiem, że nie, ale wyszło nam to śniadanie.
- Fantastyczne hahahaha. Mogę z tobą robić takie codziennie.Ej a jakie plany na dzisiaj? Może pójdziemy gdzieś, razem we dwoje?
- Zayn.
- Tak?
- Muszę ci odmówić.
- Dlaczego? Aaaa Niall, jesteście razem, zapomniałem.
- Właściwie....to nie jesteśmy razem.
- Jak to? - chłopak nie ukrywał zadowolenia w tej chwili.
- Tak, że nie jesteśmy parą.
- Czemu?
- Kiedyś, jeszcze na początku jak się poznaliśmy to mnie zapytał o chodzenie, ale ja odmówiłam ze względu na to, że było dla mnie za wcześnie po Joshu. Później imprezy, a teraz ciąża i nie jesteśmy parą oficjalnie, ale się tak zachowujemy.
- Czyli jak nie jesteście parą to....
- To co Zayn? - spytałam jeszcze stojąc z mulatem w basenie, a ten do mnie bliżej podszedł. Był tak blisko, że czułam na sobie jego oddech. Zrobił to! Malik mnie znowu pocałował, ale tym razem w usta. To było takie cudowne! Nie da się ukryć. Ale chwila! Co z tego, że nie byłam z Niallerem w związku, jak chyba Zayn powinien wiedzieć co łączy mnie i jego przyjaciela tak?! Nie było związku, ojeju, właśnie zdałam sobie sprawę co robię. Ja nie mogę! Związek... my z Horanem przecież byliśmy w związku, ale nie świadomie! Przecież ta ciąża, to co sobie mówimy, to, że śpimy ze sobą w jednym pokoju, że mówimy sobie wszystko, wszędzie jeździmy razem! To jest coś więcej jak związek! Po twarzy przez te moje myśli zaczęły mi spływać łzy, co oczywiście poczuł, bo nadal się z nim całowałam. Dobra, było cudownie, ale trzeba to skończyć. Odsunęłam się od niego, a on tylko pokazał mi swoje białe zęby.
- Zayn, my nie powinniśmy.
- Jak to?
- Musimy zapomnieć o tym, co się właśnie wydarzyło.
- Ale ja nie chcę! - nie odpowiedziałam nic, tylko w mokrych ciuchach sięgając po ręcznik  wbiegłam do środka i nie zwracając szczególnej uwagi na innych wybiegłam z domu. Słyszałam tam jeszcze Louisa.
- Alex, Alex!!!! - tak, to do mnie krzyczał, ale ja nie odpowiedziałam mu i teraz jestem tu gdzie jestem. Stwierdziłam, że pójdę standardowo, czyli do parku na "naszą" ławkę. Kiedy już na niej usiadłam usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Alex, czemu tu jesteś?
- Niall, ty nic nie rozumiesz!
- A co mam zrozumieć? Że ci ciężko żyć z wiadomością, że to ostatnie chwile twojej ciąży? Rozumiem to, że ci ciężko, bo sam to przechodzę wiesz? Ty tylko o sobie! Nie liczy się, że ja jestem ojcem tego dziecka? Nie! Tylko twoje twoje! Wierz mi, że cię kocham tak jak to stworzonko! 
- Też cię kocham!!! Ale nie o to mi teraz chodzi! Nie zasługujesz na mnie!
- O zaczyna się chwalenie! Ja na ciebie nie zasługuje??? - darliśmy się chyba na cały Londyn. To była pierwsza taka nasza kłótnia.
- NIE! Chodzi o to, że jesteś za dobry dla mnie!
- Co ty pierdolisz?
- Tak, właśnie to co powiedziałam. Kurwa Niall, ja tak nie mogę!
- Jak nie możesz?
- Tak żyć!
- Czyli ze mną? O to ci chodzi?
- Nie wiem sama! Kocham cię, ale...
- Tylko nie ale! Ale co?
- Chyba czuję też coś więcej do Zayna.
- Mój przyjaciel? Jak to możliwe?
- Słuchaj, ja nie chciałam, ale to on...
- Mam rozumieć, że mnie zdradziłaś?
- Niall, to nie jest do końca zdrada! No bo, byliśmy w basenie i gadaliśmy i on, że rozumie, my jesteśmy parą, a ja, że to  nie prawda, a on, że jak to, a ja, że tak jakoś, a on do mnie podszedł i zaczął mnie namiętnie całować, a ja podczas tego pocałunku się zajebiście czułam, ale zdałam sobie też sprawę z czegoś ważnego.
- Dzięki kurwa wielkie za zdradę z najlepszym przyjacielem wiesz! Wyprowadzasz się dzisiaj z mojego pokoju do Zayna!
- Niall!!! Stój! Wiesz z czego zdałam sobie wtedy sprawę?
- Że kochasz Zayna, a nie mnie? Że wolisz, żeby to on był ojcem twojego dziecka? Wolałabyś to z nim mieć pierwszy raz? Wolałabyś rano budzić się przy nim, zamiast mnie?!
- Nie idioto! Z tego co mu tam powiedziałam, że nie jesteśmy parą. Prawda, bo jesteś dla mnie czymś więcej jak chłopakiem, ale nie zdaję sobie z tego sprawy. Kiedy się z nim całowałam było fajnie. Ale znam lepsze uczucie, kiedy całuję się z tobą. Nie muszę wtedy myśleć, bo chcę czuć. A co do tego pierwszego razu po pijaku to...nie pamiętam jak się czułam, ale podejrzewam, że tak zajebiście jak nigdy, rozumiesz?
- Ale nadal nie wiesz czy wolisz mnie czy jego tak?
- Pozwól mi to przemyśleć, ale się o nic nie bój jasne? Będziemy nadal razem w pokoju i nikt się nie ma dowiedzieć co zrobiłam z Zaynem tak? A poza tym...  musimy iść dzisiaj na usunięcie ciąży, co wcale miłe nie będzie... a to oznacza dodatkowo, że sama będę wracać do starego mieszkania. Kurwa ale pechowy dzień!
- Dobra, dam ci czas, a i telefon ci dzwonił kiedy wybiegałaś.
- Rodzice. Poczekaj tu na mnie, a ja oddzwonię.
- Halo, tato, co chcieliście?
- Tu twoja matka i muszę ci powiedzieć, że masz za 15 być w szpitalu i usunąć dziecko.
- NIE!!!!!!!!!
- Tak, a potem przyjeżdżasz do swojego starego apartamentu i tu mieszkasz. SAMA! - nic nie mówiąc rozłączyłam się. Miałam jej dosyć. 
- Ech.....ile stąd piechotą do szpitala?
- Jakieś 10 minut, a co?
- Idziemy usunąć nasze dziecko.
- Już???!!! - spytał i oczy mu się zaszkliły.
- Tak, oto wredne myślenie mojej matki!
- ...
- To chodź już. - szliśmy w ciszy w kierunku szpitala, głaskałam się po brzuchu. Tak dziwnie to brzmi, ale to robiłam. Stanęliśmy przed budynkiem. Weszliśmy do środka. Pani skierowała nas na daną salę, a ja najzwyczajniej w świecie zemdlałam, ale po kilku sekundach się obudziłam niesiona na rękach przez Niallera. 
- Ej, wszystko już okej, możesz mnie puścić.
- I tak miałem zamiar to zrobić, bo to ta sala.
- No to czas wchodzić?
- Mogę się jeszcze pożegnać?
- Ale wchodzisz tam ze mną.
- I tak wolę to zrobić tutaj.
- No dobra. - powiedziałam a chłopak zaniemówił. - Zrobisz to? Czy będziesz czekał?
- Ja nie dam rady, nie wiem jak.
- Po prostu wyrzuć z siebie to co do niej lub niego czujesz.
- Ymm...ok. No to - wziął głęboki oddech i przyłożył twarz do mojego brzucha. - słuchaj mały, albo mała. Kocham cię najbardziej na świecie, oczywiście poza twoją mamą. Nie widzę cię i niestety nigdy nie zobaczę, ale wiem, że będziesz mieć urodę po mamusi i dlatego jesteś piękny. Ale mam nadzieję na oczy po tatusiu, bo to jedyne co w sobie lubię! Rozumiemy się? Hahaha. Dobra, koniec śmiechów, trzeba poważnie. Mam przykrą wiadomość. Musisz odejść z tego świata. Będziemy się widzieć dopiero, kiedy... kiedy... nie wiem i nie umiem tego stwierdzić, ale wiem, że dopiero w tamtym  świecie. Powodzenia tam ci życzę i będziemy strasznie tęsknić. - zaczął płakać, z resztą też miałam łzy w oczach, zaczęłam głaskać go po włosach.  - I jeszcze jedno, nigdy ciebie nie zapomnimy. Chwila co ja ci powiedziałem? Będziesz z nami też na tym świecie! Ale w naszych sercach. Już tęsknię. Możemy wchodzić, ale ty się nie pożegnasz?
- Niall, powiedziałeś to wszystko, co ten dzieciak potrzebuje wiedzieć, bez sensu mówić mu to drugi raz. - pociągnęłam za klamkę. Stwierdzam, że to najgorszy z najgorszych dni mojego życia.
- Witam państwa, a co się stało, że macie łzy w oczach? - widać było, że pani jest sympatyczną osobą.
- Tracimy dziecko, dlatego tacy jesteśmy.
- Skoro tak z tego powodu cierpicie, czemu je usuwacie? Jeżeli przychodzi do mnie taka młodzież jak wy, to zazwyczaj, dlatego, że aborcja to jedyne wyjście. Żal mi zawsze tych dzieciątek, muszą umierać przez głupotę rodziców, że się nie zabezpieczyli czy tam źle to zrobili.
- Proszę pani, prawda, zaszłam w ciążę, przez tą naszą głupotę, ale my chcieliśmy i byliśmy gotowi na to dziecko, ale to musimy zrobić, bo moi rodzice nam każą.
- Ale zazwyczaj to rodzice pomagają się utrzymać prawda? A to dzieci nie mają ochoty na tak wczesne rodzicielstwo?
- My jesteśmy poprańcami i w naszym przypadku było odwrotnie. - odpowiedział jej Horan, a ja nie wytrzymywałam, chciałam stamtąd wybiegnąć, ale chłopak ściskał moją dłoń i uspokajał.
- Przepraszam, czy mogła by już pani zacząć? Chcę jak najszybciej stąd wyjść i zapomnieć.
- Przykro mi dziecko, ale zapamiętasz to na długo i już zaczynamy. Musi pan wyjść
- Ale jak to?
- Przepraszamy, ale musi. A pani podamy narkozę. - powiedziała a ja byłam strasznie zestresowana kiedy Niall puszczał moją dłoń. Pocałował jeszcze mój brzuch i wyszedł z ponownymi łzami w oczach. Obudziłam się po jakimś czasie. Leżałam w szpitalnym łóżku na jednej z sal, a koło mnie siedział smutny blondynek.
- Niall, co jest?
- Nie jesteś już w ciąży. Nie zostaniemy rodzicami!
- Chodź się przytulić! - zrobiłam ręką gest, że ma do mnie przyjść.
- Jak się czujesz? Ja fatalnie jak nigdy.
- no to witaj w moim świecie. Ja pierdole! Już tęsknie za tym stworzonkiem, a co najgorsze...kiedy następny raz będę mogła poczuć to rodzicielstwo? Za 5, za 7 lat?
- Co za chujowy dzień. A miało być tak pięknie z tym dzieckiem.
- Miejmy nadzieje, że w przyszłości jeszcze będzie.
- Kurwa, teraz do mnie dotarło co tam czułam. Jeszcze przed narkozą w tym gabinecie. Kurwa nigdy więcej takiego uczucia! 
- A co dokładniej?
- Słyszałam w sobie jak to dziecko, ten cieniutki głosik do mnie mówił. Gadał "Nie proszę, mamo ja chcę żyć. Nie odbieraj mi tej radości z ciebie i tatusia. Chcę was poznać. Zobaczyć jakie to wy macie tam życie. Chcę stąpać po Ziemi, a nie od razu iść tam do góry. PROSZE!!!" i takie podobne do mnie krzyczał. To było okropne. A później ta nagła cisza i jego ostatnie słowa "Kocham was i wychowajcie dobrze moich braci i siostry, jakich w przyszłości będę mieć...." Nigdy więcej nie pozwolę na takie uczucie! - Nagle zadzwonił telefon chłopaka.
- No hej Li, co jest?
- Daj Alex! - usłyszałam jeszcze za nim Niall dał mi telefon, bo Liam wręcz wykrzyczał mu się do słuchawki.
- No  co chciałeś?
- Alex, twoi  rodzice się nazywali Kinga i Kacper Stan?
- Tak, a co?
- Nie żyją.
- O ŻESZ KURWA! CO KURWA???
- Siedze w domu i oglądam tv, a tu nagle widomości i że twoi rodzice zginęli, bo jakiś palnt im wjechał samochodem!
- A gdzie to?
- w Londynie.
- Brawo kurwa! Tyle się domyśliłam, jedziemy do domu i wiziesz nas tam, jasne?
- Ok ok.
- Co jest? - to pytał Nialler który za bardzo nie ogarniał tej sytuacji.
- Moi rodzice zginęli w wypadku.
- Żartujesz!
- A czy wyglądam jakby to był żar?!
- No nie...
- Idź szybko po jakiegoś doktora i powiedz, że mają mnie stąd uwolnić!
- Okej. - powiedział i wyszedł. 
- KURWA CO JESZCZE MNIE DZISIAJ SPOTKA??????!!!!! - powiedziałam do siebie i kolejny raz dzisiaj się poryczałam. Po chwili chłopak przyszedł z panią doktor, która usuwała ciążę. - Przepraszam, ale czy mogę wyjść dzisiaj?
- Może panienka, ale dopiero wieczorem.
- Proszę pani, moi rodzice właśnie tu, w Londynie zmarli w wypadku, bo jakiś idiota w nich wjechał!
- No dobrze, ale nich się pani uspokoi.
- Dobrze, postaram się. - minęło jakieś 6minut i byłam gotowa wyjść ze szpitala, na co nam się przypomniało, że musielibyśmy jeszcze dojść do domu co by zajęło dodatkowe 20 minut. -Niall kochanie, zadzwoń do Li, że ma przyjechać po nas pod szpital. - chłopak to zrobił i wyjątkowo szybko Payne pojawił się pod budynkiem. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia. Zobaczyłam tam dwa roztrzaskane samochody. Jeden Niallera, który pożyczyliśmy rodzicom i drugi, mniej zniszczony. Była tam karetka, strażacy oraz policja, która przesłuchiwała najwidoczniej świadków i sprawcę zdarzenia. Szłam właśnie nakrzyczeć na idiotę, który wjechał w rodziców, kiedy zatrzymał mnie strażak.
- Panienko, nie wolno tu wchodzić.
- Ale te państwo co umarli, to moi rodzice.
- Jak się nazywasz?
- Alexandra Stan.
- Moje kondolencje.
- Tak wiem, wiem, bardzo mi przykro. - dobiegli do mnie chłopacy. - Muszę jechać do Polski zawiadomić rodzinę i na pogrzeb.
- Sama nie pojedziesz! 
- Dobra, jedziesz ze mną tylko ty, Nika i Hazza, warto, żeby on przy okazji poznał przyszłych teściów.
- Ej, my też chcemy! - powiedział Liam.
- Niestety, jedziemy do domu się szybko spakować, brać Hazze, po Nike na zajęcia i na lotnisko.
- Dobra. - widziałam, że chłopak był przestraszony, ale ja nie lepiej. Pojechaliśmy spowrotem do domu niemalże z prędkością światła. 
- Hazza pakuj się!
- Po co???
- Bo ja, ty, Nika i Niall jedziemy dzisiaj do Polski.
- Fajnie, ale po co?
- Dlatego, że moi rodzice dzisiaj mieli wypadek i był ich zgon! Coś jeszcze chcesz wiedzieć? Tak? To mój najchujowszy dzień w historii. Miałam koszmar, zdradziłam Nialla, musiałam usunąć moje dziecko i moi rodzice nie żyją. 
- Zdradziłaś go?
- Słuchaj, zrobisz coś dla mnie?
- Co?
- Mogę później powiedzieć o tym, a teraz rusz dupe i pakuj siebie i Nike.
- Jasne. I współczuję.
- Dobra, idź już. - poszliśmy i pakowaliśmy się z prędkością jak po wypiciu redbulla. Po jakiś 40 minutach żegnaliśmy się z chłopakami, Niall ominął Zayna piorunując go wzrokiem, a kiedy się do niego przytulałam Horan poważnie się nam przyglądał. Pojechaliśmy po Nike, miała zajęcia w jednej z sal i jak tam wparowaliśmy wszyscy wgapiali się w nas jak na skończonych idiotów. Wzięliśmy ją i ruszyliśmy na lotnisko, jechaliśmy prywatnym samolotem chłopaków. W drodze oczywiście musiałam opowiedzieć Stylesowi jak to zdradziłam blondyna. Lecieliśmy jakieś 2 godziny i wylądowaliśmy na lotnisku w Poznaniu. Zajechaliśmy do maszego małego miasteczka, czyli Wolsztyna. Hazza mnie i Nialla zostawił przed domem mojej babci, a sami pojechali do rodziny Niki.
- Heej wszystkim! - krzyknęłam po Polsku na całą chatę. Zauważył mnie Dan oglądający tv. Dan to mój młodszy brat. Ma on 12 lat, jest upierdliwy, zawsze się kłóciliśmy, ale i tak wiemy, że się kochamy.
- Alex??? Co ty tu robisz i kto to???
- A gdzie jakieś "siema" braciszku? - pobiegł do mnie i się przytuliliśmy, w tym czasie przyszła do nas babcia, mieszkała jeszcze tam ciocia, która była aktualnie w pracy.
- No hej, ale co tu robisz i z kim przyjechałaś?
- Okej to...to jest Niall Horan z boysbandu One Direction z Anglii. Przyjechałam w bardzo smutnej i nagłej sytuacji...a mianowicie rodzice mieli wypadek i nie żyją.
- CO???
- Dan, też byłam ździwiona, kiedy Liam mi powiedział, ale to jest prawda.  Przytuliłam go bardzo mocno, jak nigdy, wiedziałam, że mnie potrzebował.- Co to jest za chłopak? - spytała babcia na przywitanie.
- To jest, już mówiłam Niall Horan z One Direction.
- Wnuczko...czy ty na prawdę sądzisz, że ja się w tym łapię?
- A no tak. No to on jest Irlandczykiem, w 2010 roku poszedł  w Wielkiej Brytani na castingi do X-Factora, gdzie Simon utworzył z niego i 4 innych nastolatków boysband. I tak się zaczełam jego kariera i żyją jak 5-ciu braci oby jeszcze długo i szczęśliwie. Coś jeszcze?
- Tak....możesz wyjść ze mną na taras? - zrobiłam co babcia chciała zostawiając Niallera razem z Danem.
- Alexandro, wy coś ten?
- Babciu, nie będę oszukiwać was. Zrobiłam to z nim, tak zrobiłam. Nie jesteśmy parą ani nic. Dzisiaj straciliśmy nasze dziecko. Aborjca tak, nie przez naszą głupotę. My byliśmy gotowi, ale to mama kazała usunąć ciążę. Byłam w 4 miesiącu. Kochaliśmy to stworzonko i pozwól, że jutro ci wszystko wyjaśnię, bo dzisiaj miałam najgorszy dzień życia. Zdradziłam Nialla całując jego najlepszego przyjaciela, straciłam dziecko oraz razem z nim rodziców. Mogę iść się położyć?
-  Zaczekaj.... zrobiłaś z nim to, seks tak?
- Tak.
- I jak? Uczucia? Nie zabezpieczyliście się, że byłaś w ciąży?
- Szczerze, było to po pijanemu, ale nie żałujemy. Naszego pierwszego razu. Jutro wszystko powiem! Dobranoc! Śpię z Niallerem jasne?
- Ale gdzie?
- Wolny pokój, dzisiaj ty z Danem, ja z nim.
- Nie szalejcie rozumiemy?
- Codziennie ze sobą śpimy!
- A dobra, idź już. - poszłam wzięłam pagarze, Nialla i poszliśmy do pokoju.
- Powiedz mi co, jak i z czym, bo niestety po Polsku nie umiem!
- Hahahaha no dobra, to tamten mały chłopak jest moim bratem. Nazywa się Dan. Tamta stara, to moja babcia.

- Mówiłaś, że twoja babcia nie żyje.
- Ma się dwie babcie nie? 
- Nooo. Twoja rodzina chyba mnie nie lubi.
- Kotku, oni cię nie znają.
- No twoi rodzice jak się o mnie wydzierali. Twoja babcia i twój brat też raczej mnie nie lubią.
- Nie mów tak! Nie wiem jak ty, ale idę spać. - nie zwracając uwagi na chłopaka zasnęłam w ciuchach. Obudziłam się w nocy, postanowiłam przebrać w piżamę. Zauważyłam, że nie ma Nialla i postanowiłam sprawdzić gdzie jest.
- Człowieku, czemu tu śpisz? - zauważyłam go gdy przysypiał na kanapie w salonie.
- Bo twoja babcia by się na pewno wkurzyła widząc nas w jednym łóżku.
- Horan, co ćpałeś?
- Nic, ale bym się nachlał!
- Słuchaj, chodź teraz ze mną do pokoju i się wyśpimy. Okej?
- A może się położysz tutaj ze mną?
- Czemu nie. - i zasnęłam wtulona w blondyna. Zastanawiałam się co będzie jak babcia nas zobaczy śpiących tu. Miałam sen, a w tym śnie był Zayn. Był przytłoczony jakiś i kazał mi wracać, bo ma dla mnie niespodziankę. 
- Alex wstawajcie!!! Czemu tu śpicie? Ty przytulana do niego? Co robiliście?
- Babcia! My nic nie robiliśmy. Spaliśmy jasne?
- Ale razem. W jednym łóżku! - staruszka zaczęła machać rękami i wskazywać na śpiącego jeszcze blondyna. 
- No i co z tego???
- Ej ja chce jeszcze spać! - krzyknął Niall na co moja mądra babcia kazała mu się wynieść.
- Babcia! Zostaw go! On nic złego nie zrobił, jasne?
- Jeszcze zobaczymy. - poszłam szybko z głodomorkiem na piętro do pokoju, w którym mieliśmy spać.
- O co chodziło twojej babci?
- A ona się przejmuje, że nie powinniśmy spać razem.
- Co w tym złego?
- Właśnie nie wiem.
- Alex... muszę z nią pogadać.
- Nialler! Nie uda ci się.
- Dlaczego?
- Bo ona nie za dobrze zna angielski.
- Kurwa no! Muszę siebie do niej przekonać! Ty jesteś tą jedyną i dlatego ona musi mnie zaakceptować tak?
- Ooo jestem twoją jedyną?
- A jak myślałaś?
- Powiemy jej razem? Będę tłumaczem hahaha
- Mhm. Okej. - zeszliśmy na dół a tam zastaliśmy tylko mojego brata.
- Dan, gdzie jest babcia?
- Poszła gdzieś i wróci za kilka minut.
- Aha. Jak tam?
- Z czym?
- Dziewczyny, koledzy, szkoła?
- No to teraz jestem w 6 klasie, co wiesz. Nie mam ochoty iść do gimnazjum. Zajebiście jest być najstarszymi w szkole. 
- Ej idziemy? - zapytał mnie Horan.
- Gdzie?
- Na podwórko?
- E okej?
- To chodź! - wyciągnął mnie na dwór, ale po co?
- To po co tu jesteśmy?
- Bo chciałem ci powiedzieć, że cię kocham!
- AWWW ja ciebie też! - zaczęliśmy się namiętnie całować. Leżeliśmy na trawie. W dupie mieliśmy, że jest za chwile grudzień, więc zmarzniemy. Wiedziałam, że przy nim zawsze mi ciepło na sercu.
- Niall...
- Tak? - oderwał się od moich ust, spojrzał mi w oczy i usiadł na mnie.
- Jestem z nas dumna, wiesz?
- A czemu?
- Bo większość par jak się prześpi ze sobą to potem dziwnie się zachowuje. Taka tajemnicza jest, jak na siebie patrzy to się uśmiecha co chwile, macają się, a my nie.
- Czyli chcesz, żebym cię macał? Tak, tak? To proszę. - Tak jak siedział na mnie to chwycił za biust i nie puszczał.
- Niall, nie chce, nie musiałeś...
- Ale ja chce wiesz? Tylko bałem się to zrobić.
- Boję się co masz teraz w myślach.
- A może to, że podniecasz mnie?
- Zboczuchu!!!
- Hahaha nie!
- Tak! Weź mnie puść!
- Nigdy hahaha. - nie chciałam, żeby to robił, więc go pocałowałam. Podczas przyssywania się do siebie przeniósł swoje ręce na moje plecy i tam błądziły. 
- Kurwa, co ty zrobiłeś???
- Hahahaha.
- Teraz to zapnij zboczeńcu! 
- Bo umiem hahah.
- Kurde, odpiąłeś to zapniesz! No dawaj! - chcecie wiedzieć co zrobił? Idiota odpiął mi stanik! Nie no ja to mam "trudne sprawy" hahaha.
- Nie zrobię tego! 
- No dalej!
- Zamiast tego zrobię to! - powiedział i ponownie przykleił się do moich ust, na co nie zaprzeczałam.
- Odsunąć się od siebie!
- Ahahahaha BABCIA???!!!
- Co wy robicie? Nie chciałam wam przeszkadzać, ale za chwile to on by cię rozebrał! Ten chłopak ciebie wykorzystuje! Nie widzisz?
- To nie prawda! Niall idziemy do Stylesów?
- Jasne.
- Ej no zapni mnie!
- Nie umiem!
- Dobra kurwa, sama to zrobię!
- Ej daleko Nika mieszka?
- Za jakieś 5 minut będziemy pod jej domem... ale nie wiem, czy chce mnie widzieć.
- Dlaczego by nie chciała?
- No bo wiesz, ona teraz tak się przyjaźni z tą idiotką!
- Z kim?
- No z Milą tak? - szliśmy chwilę w ciszy. W sumie, to tego potrzebowaliśmy. Być koło siebie, w ciszy. - Tu mieszkają jej rodzice!
- No to chodź!
- Jakoś tak mam złe przeczucie co do tego.
- Oj no dawaj! Bo ci znowu odepnę stanik!
- TO CHODŹ! Hahaha - weszliśmy i zobaczyliśmy jedynie Hazze, który wychodził z domu. Poszliśmy zapytać Nike co jest, a ta siedziała na łóżku w pokoju i... płakała? - Nika, co jest?
- Pokłóciliśmy się!
- A dokładniej?
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Dobrze, będzie okej. Za chwile się pogodzicie.
- Ja tak nie myślę! Ty masz fajnie, wszystko ci się układa. - w tej chwili miałam ochotę sama wypiec z tego domu... w sumie, czemu nie? Prawda? 
- Ja pierdole... mi się wszystko kurwa układa???!!! - wyszłam z pokoju ze łzami, ale nie wyszłam z domu. Chciałam podsłuchać ich rozmowę, wiem nie powinnam.
- Co jej?
- Jeszcze pytasz? Nika, "wszystko ci się układa" co cię pogięło?
- A tak nie jest?
- Kurwa, dziewczyno! Ona, a raczej MY straciliśmy wczoraj dziecko, a kilka minut później dowiedziała się o śmierci swoich rodziców, a do tego zdradziła mnie z Zaynem. To ma być wszystko ok???
- Zapomniałam...
- Nika, o takim czymś się nie zapomina, o przyjaciółce! A ty to najzwyczajniej w świecie zrobiłaś! Powodzenia z Milą! - ostatnie słowa powiedział z sarkazmem, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Nadal się przyjaźnię z Alex!
- Serio? Nie wygląda! Ja już do niej idę, a ty przemyśl tą waszą "przyjaźń". - szybkim biegiem zeszłam do salonu i udawałam, że bawię się z 2-letnią siostrą Niki. - Alex idziemy?
- Em okej. - szliśmy znowu w ciszy. Postanowiłam pokazać chłopakowi park. Na jednej z ławek znaleźliśmy naszego Harolda z piwem. - Co tutaj robisz?
- Nika wam jeszcze nie powiedziała?
- Mówiła, że kłótnia i z resztą też się z nią pokłóciłam.
- O mnie też tak można powiedzieć hahaha. - do rozmowy przyłączył się Horan, a ja usiadłam obok Hazzy.
- Daj trochę piwa, bo podczas ciąży nie mogłam, a  potem jeszcze nie piłam!
- Ale nie wypij całego!
- Hahahaha spoko! To co dzisiaj robimy?
- Ja nie wracam do Niki!
- Ja już wiesz. Mam ochotę się schlać!
- To z tego wynika, że idziemy do klubu, a później Harry śpi u nas, znaczy mojej babci?
- Ale gdzie będzie spał? Po dzisiaj raczej nie pozwoli nam razem.
- Uprawialiście seks?
- Skąd ten pomysł?
- Z tego co mówi Niall? To co dzisiaj robiliście?
- Siedzieliśmy na podwórku, ten zboczuch chwycił mnie za cycki i nie chciał puszczać, a potem odpiął mój stanik. Potem jeszcze się całowaliśmy i babcia wparowała do nas karząc się odsunąć, bo jeszcze za chwile się zaczeli rozbierać haha. - loczek popatrzył na mnie i przeniósł wzrok na blondyna.
- Stary, niezły jesteś! Odpiąłeś jej stanik? Umiesz?
- No tak jakoś mi się udało.
- No to, nauczysz mnie po powrocie do domu? 
- Spoko! - odpowiedział niebieskooki i przybili sobie piątki na porozumienie. gadaliśmy tam jeszcze chwile, później poszliśmy do klubu. Piliśmy i prawie wcale nie tańczyliśmy. Ludzie myśleli, że jest całe 1D i chcieli, żeby oni zaśpiewali, ale tego nie zrobili. Skończyło się, że Niall samotnie śpiewał Justina Biebera w drodze powrotnej do domu. Rano obudziłam się z niezłym kacem w jednym łóżku z Harrym i Niallerem. 
- Uch, na szczęście jesteśmy ubrani! - powiedziałam na co obudziłam Stylesa.
- Mój łeb! Nika jesteś?
- Harry, tu Alex!
- Co ty tu robisz? Przespaliśmy się? Chciałem kiedyś, ale potem już byłem z Niką!
- WHAT THE FUCK???!!!
- Powiedziałem to na głos?!
- Taaak?
- Sorry?
- Spoko, Horan jeszcze śpi, więc tylko ja słyszałam!
- Słyszałem! - odezwał się blondyn jeszcze zaspanym głosem.
- Przepraszam stary jasne?
- Spoko, skoro jeszcze przed związkiem z Niką, to między nami nic nie było.
- Alex, ty to masz szczęście z chłopakami z 1D haha.
- Jak to?
- No bo mi się podobałaś, Niall cię kocha i z nim jesteś i jeszcze Zayn nie?
- Ale co z Zaynem?
- Alex nie widzisz? On ciebie kocha! Ukrywa się z tym tylko dla Niallera, ponieważ on wreszcie ma fajną dziewczynę, która go kocha nie tylko za to, że jest w zespole.
- Dzięki za szczerość, ale on na prawdę się we mnie kocha?
- A co myślałaś? Że od tak cię całuje, że od tak się do ciebie przymila?
- No trochę w tym racji jest.
- Nika dzwoni. Hallo?... Mam wracać po co? Z Alex przyjść? Aha.. okej!
- Jak to ze mną?
- Bo się pomyliła, musi cię przeprosić i coś tam jeszcze gadała.
- To idziemy? Spacer nam dobrze zrobi na kaca. - wstaliśmy i wyszliśmy z domu. Byłam zdziwiona, że babcia nie weszła do pokoju. Chciałabym widzieć jej minę, gdyby zobaczyła mnie w jednym łóżku z dwoma chłopakami. Szliśmy tak, chłopacy o czymś rozmawiali, ale się nie interesowałam. Doszliśmy, gdzie Nika czekała na nas z kolacją. Miała to być podwójna randka. Po zjedzeniu poszliśmy do parku, a potem na rynek. Jest na nim taka fontanna, na której Styles i Horan bawili się razem z jakimiś 2 i 4-latkami. Hahahaha chyba zawsze wspominając to będę wybuchać śmiechem. Następnego dnia był pogrzeb i do tego stypa. Czyli pieprzony dzień. Na stypie musiałam przyjąć od tych wszystkich ludzi kondolencje, na co nie miałam najmniejszej ochoty. Ale zaśmiałam się, gdy widziałam, że Niallowi też składają kondolencje, jako że on jest ze mną hahaha. Siedziałam przy stole i z jednej strony Horan, koło niego Nika z Harrym, a z drugiej stronie Dan, za nim babcia i cała rodzina. Wieczorem jak wróciliśmy zaczęliśmy się pakować, ponieważ o 10 jechaliśmy na lotnisko. Lot był na 12:15. Położyłam się z blondynem. Babcia się do niego jakoś przekonała, pewnie dlatego, że wykrzyczałam jej wczoraj wieczorem jak wróciliśmy coś w stylu "My się kochamy. On jest tym jedynym, więc uspokój się i do niego przyzwyczaj!" Było tam jeszcze kilka słów, ale mniejsza z tym. Rano pojechałam z Danem, babcią i Niallem do Niki. U nich mieliśmy się pożegnać i już w czterech jechać na lot. Musze powiedzieć, że przez te pare dni w Polsce zbliżyłam się powrotnie do Niki, oraz bliższy stał mi się Hazza. Obiecałam też przyjaciółce, że jak wrócimy to postaram się zaprzyjaźnić z Milą. Staliśmy już w wyjściowych drzwiach, kiedy babcia zawołała mnie i Nike. Ciekawe co chce jeszcze ... pewnie, że nie mamy robić głupot i nie ruchać się z chłopakami. Hahaha myśli, że dotrzymamy słowa??? 
- Słuchajcie dziewczyny, musicie zabrać ze sobą do Anglii Daniela. - chwila...WHAT THE FUCK???!!!

No to jest następny rozdział. Muszę powiedzieć, że jestem z niego dumna. Strasznie długi, miałam wenę <3 Dużo wydarzeń jak na jeden rozdział, ale mam nadzieję, że się spodoba. Następny jest już napisany, ale nie wiem kiedy Nika doda :x Jeżeli będzie duże komentarzy, następny pojawi się jutro :3 więc wicie co robić hahaha 

                                     ~Love idiots . ♥

12 komentarzy:

  1. rozdział świetny! :D Normalnie kocham cie ;*
    już czekam na następne rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluje , wyszedl wspaniale :**

    OdpowiedzUsuń
  3. az sie chetnie czytaloo ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. az sie poplakalam ;( ale i tak zajebiscie wam wyszlo

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja cie uwielbiam <333 I oczywiście ja wszystko zauważe :D Powiedzieć prawde ? No to ja ryczłam 30 min. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chce taką lekturę w szkole ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super popłakałam się trochę.:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, co mam o nim tak naprawdę myśleć. Ciężko mi się to czytało, było za dużo wydarzeń na raz i do tego jest bardzo długi. Nie zawsze chodzi o długość, tylko o jakość, a tym razem muszę się do tego przyczepić. Irytuje mnie zbyt duża ilość wykrzykników i ta czcionka, mogłybyście coś z tym zrobić? :) No i jeszcze jedno, co mi się nie podoba w tym rozdziale- Alex usunęła dziecko, a nie widać po niej nawet trochę, żeby tym się przejmowała, pomimo tego, że tak twierdzi.

    Sorry, że się tak rozpisałam, ale wolę napisać prawdę niż walić jakieś sztuczne, miłe komentarze :) Liczę na to, że następne rozdziały będą już dużo lepsze.

    OdpowiedzUsuń